Bez tych niezdrowych rzeczy, jakich bardzo dużo jest w większości punktów handlowych i supermarketów. Stąd takie zakupy lokalne na targach powinny być czymś obowiązującym. Żywność na targach co prawda nie jest perfekcyjna, lecz według mnie zawiera i tak mało chemii w porównaniu do wielu produktów. Co do pestycydów, to nieekologiczne mięso dość często ma ich więcej niż bazarowe warzywa, jak zwierzęta jedzą pryskaną paszę.
Produkty na targu są bardzo często sprzedawane bez kolorowych, pełnych chemii opakowań. W sklepach zaś jest ich pełno. Zamieniają się one bardzo szybko w sterty śmieci, za jakich wywóz trzeba płacić w czynszu i które zanieczyszczają glebę na przepełnionych wysypiskach. Towary na targach są często przewożone z pobliskich wiosek, a nie z zagranicy. Mniej tak więc spala się benzyny przy transporcie. Wspierając ten rodzaj sprzedaży, dbamy o czystsze powietrze i zużywanie mniejszej ilości zasobów. Targi są przeważnie na świeżym powietrzu. Na targach rolnicy sprzedają od razu do końcowych odbiorców. Bez pełnej gamy pośredników: hurtowni, dystrybutora oraz właściciela, z których każdy pobiera siebie trochę pieniędzy. Bez korporacji, w których wyższa i średnia warstwa zarządcza zgarnia większą ilość zysków, a reszta pracowników otrzymuje marne pieniądze. Na targu rolnicy mają więc większą szansę na normalny zarobek, sprzedając np. dowiedz się więcej na stronie www.